Co ta kawka, to ja nie mam pytań. Jeśli ktoś pamięta przygody kawki podczas konkursu piękności ptaków, to może nie będzie aż tak bardzo zaskoczony… Bajka o orle, kawce i pasterzu (pod takim tytułem pojawia się zwykle w zbiorach bajek Ezopowych) występuje w dość zróżnicowanych wersjach: w niektórych nie ma pasterza, w innych nie ma kawki…
Na początek wersja Aftoniusza z Antiochii (nr 19), w której nie występuje pasterz:
Bajka o kawce, która zachęca, by nie pożądać tego, co jest zbyt wielkie
Orzeł jadł, schwyciwszy baranka. Widząc to pewna kawka próbowała tego samego i sfrunąwszy nad stado baranów spróbowała chwycić największego. Jednak zaplątawszy pazury w wełnę została raczej schwytana niż była w stanie pochwycić.
To, co zbyt wielkie, zawsze okazuje się niebezpieczne dla słabszych.
Pasterz pojawia się w jednej z klasycznych wersji zaczerpniętych ze zbioru bajek Ezopowych (korzystałem z tekstu greckiego zaczerpniętego z Corpus fabularum Aesopicarum, red. A. Hausrath – H. Hunger; bajka nr 2) – historia staje się nieco dłuższa, ale i okrutniejsza:
Orzeł spadł na owieczkę z wyniosłej skały i pochwycił ją. Kawka, gdy go ujrzała, z zazdrości chciała podobnie uczynić. I rzeczywiście, puściwszy się w dół wśród łoskotu skrzydeł opadła na barana. Zaplątała swe pazury w runo i pomimo trzepotu skrzydeł nie była w stanie się wznieść, aż nadszedł pasterz. Zrozumiawszy co się stało, podbiegł, chwycił kawkę i odciął jej skrzydła. Gdy nadszedł wieczór zabrał kawkę do swoich dzieci. Gdy te zapytały cóż to za ptak, odpowiedział: „Jak dobrze wiem, to jest kawka; ale ona chciałaby być orłem”.
Tak więc rywalizacja z tymi, którzy są potężniejsi, nie dość, że nie przynosi żadnego zysku, to jeszcze poza nieszczęściami skutkuje wyśmianiem.
W tym samym zbiorze jest przytoczona jeszcze jedna wersja tej bajki, jednak różnice są na tyle małe, że po przetłumaczeniu na język polski właściwie znikają – ale dla znających grekę może stanowić ciekawy materiał porównawczy (zarówno jeśli chodzi o konstrukcje gramatyczne, jak i użyte synonimy).